czwartek, 22 lutego 2024

Rok 2010

W roku 2010 nic znaczącego nie wydarzyło się w naszej nieruchomości "D43". 


Po inflacyjnych podwyżkach o ok 5,6% przypis z czynszów wzrósł do rocznej kwoty 23890 zł, co stanowiło w tym czasie średnio : 

  • 151 % minimalnej pensji krajowej w Polsce;
  • 58% średniej krajowej pensji w Polsce. 
W poprzednich latach wpływy  (przypis) dawały odpowiedni % średniej krajowej: 
  • 2008 rok - 42,75%;
  • 2009 rok - 56,82%;
  • 2010 rok - 57,96%.


Stoimy w miejscu. Nadal nie zabraliśmy się za remont lokalu nr4, nawet nie mamy dostępu do opuszczonego lokalu. Powtarzają się problemy z odpływem wody w kanalizacji kamienicy w obrębie naszego podwórza. Rury kamionkowe o małym przekroju są zarosnięte wieloletnimi osadami i zapychają się regularnie. Stąd w kosztach pojawiają się faktury dotyczące udrażniania kanalizacji. W następnych latach czeka nas przebudowa całej kanalizacji. Na razie podnoszona jest potrzeba zinwentaryzowania istniejącej kanalizy, nawet nie wiadomo jak się za to zabrać. Dokumentacji technicznej nie ma, a rury są głęboko pod ziemią. Administrator sygnalizuje konieczność wymiany opierzeń kominów i papy na dachu oficyny, który przecieka. Współwłaściciele postanawiają także o budowie ogrodzenia nieruchomości od strony sąsiedniegi budynku 45. Brak możliwości zamykania nieruchomości jest kolejną obiektywną przeszkodą do dbania o porządek. Trzeba dużo wiary, żeby widzieć świetlaną przyszłość przed tą nieruchomością. Problemy się pietrzą, kasy brakuje na wszystko.

Koszty administratora 4800 zł stanowią 20 % wpływów, razem z firmą sprzątającą (2723 zł ) koszty stałe przekraczają 30 % wpływów. 
Rozliczenie roku 2010 wymagało kilku zebrań. Administrator do 16 maja nie był w stanie przedstawić wiarygodnego sprawozdania. To które zostało ostatecznie przyjęte jest dla mnie także niezrozumiałe. 
W pozycji remony wykazana została kwota 4091 zł. Nieruchomość wyceniana 2 lata temu na 178 tysięcy złotych nie jest w stanie wygenerować nawet 10 tys złotych na remonty. Coś tu nie gra. 

Współwłaścicele mimo to postanawiają pozostawić dotychczasowego administratora. 2011 rok to będzie już jego trzeci z kolei sezon w tej kamienicy. 

Na przełomie roku 2009/2010 zmienił sie najemca lokalu nr 5. Ta zmiana okaże się w przyszłości brzemienna w skutkach, bowiem nowy najmca będzie prowadził tam nielegalną sprzedaż alkoholu. Po styczniu 2010 kamienica będzie coraz bardziej przypominała melinę. Towrzystwo schodzące się tam na zakupy będzie przesiadywało na klatce schodowej. Dopiero 7 lat później najemca opuści ten lokal po przeprowadzeniu całej procedury sądowej i odczekaniu na wskazanie lokalu przez miasto. 
Już na koniec 2010 roku widać zaległości płatnicze na tym lokalu sięgające kilku miesięcy. To jest bolesna lekcja, że nowego najemcę trzeba naprawdę dobrze sprawdzić. Ale na koniec i tak nie ma gwarancji, że trafi się na uczciwą osobę. 

Patrząc na zestawienie wpływów widzę, że mieliśmy w tym okresie 7 najemców płacących regularnie i 4 problematyczne lokale/najemców.




Na tym zdjęciu widać przedlużenie komina wykonane z kamionkowych rur przymocowanych do sąsiedniej wyższej kamienicy. Wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy, ale te cieżkie rury były niezbyt solidnie przytwierdzone do ściany. Gdyby podczas wichury oderwały się od budynku mogłyby narobić prawdziwego bałaganu. Na szczęście w 2010 roku nikt o tym nawet nie myślał. Sprawa wyszło kilka lat później....

Na zdjęciu widać także rurę kanalizacyjną schodzącą z prowizorycznej łazienki umiejscowionej na klatce schodowej głównego budunku na 2 piętrze. Takie były kiedyś standardy ;) Rośliny rosnące w rynnie dowodzą, że nikt nie zajmuje się ich czyszczeniem. To jeszcze nie ten etap :)


 Warto wspomnieć, że gdzieś około 2010 roku zaczęło się moje zaangażowanie w społeczny ruch funkcjonujący pod nazwą Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska. pierwotnie zaczęło się od mojej aktywności na forach internetowaych czy udział w przeróżnych eventach na mieście. Potem formalnie zapisałem się jako członek stowarzyszenia, chociaż dzisiaj nie potrafię już odtworzyć tej daty. Od 2014 tej działalności towarzyszył pisany przez mnie blog Quo vadis Bydgoszcz?

Mój udział w życiu kamienicy sprowadzał się w tym okresie do biernego kibicowania działaniom administratora.  

niedziela, 10 grudnia 2023

2009 - pierwszy pełny rok kamienicy w zarządzie rodziny.

21 marca 2009 roku odbywa się zebranie właścicieli nieruchomości, które prowadzi nowy  administrator, Lucjan, jednoosobowa firma. Pierwszym "naszym" zarządcą na "D43" zostaje miejscowy, człowiek pełen dobrych chęci, ale uczący się dopiero fachu administratora nieruchomości. Jego wynagrodzenie zostaje ustalone na kwotę 400 zł, co stanowi 31% minimalnej pensji krajowej i niecałe 22% przypisu z czynszów.

Według słów Henryka ciągle toczą się rozmowy z PGKiM dotyczące rozliczeń finansowych. Spór jest poważny. Według komunalnego zarządcy, uwaga,  nasz dług w PGKiM wynosi około 25 tysięcy zł. Na zebraniu rok temu według deklaracji PGKiM na koncie nieruchomości było podobno ponad 59 tys złotych. Co się z nimi stało?

Nowy zarządca przygotował plan finansowy, z którego wynika, że pokryciu kosztów administracji i eksploatacji będzie można:

  • naprawić/przestawić dwa piece kaflowe w mieszkaniu nr 3 - 2300 zł;
  • wykonać remont drzwi wejściowych - 2000 zł;
  • wymienić 4 okna od strony podwórza - 5000 zł;
  • resztę około 6000 zł przeznaczyć na remont klatki schodowej;
W grudniu przelewamy kwotę 2700 zł na konto PGKiM zgodnie z ugodą zawartą podczas przejęcia nieruchomości od miejskiego zarządcy. To stanowi około  211% najniższej pensji krajowej w Polsce. To dopiero pierwsza rata. Będą takie trzy raty, na łączną kwotę 8109 zł.
Na koniec roku na koncie nieruchomości jest 3771 zł, przestawione zostały piece w m.3 i jakiś drobny remont za kwotę 1321 zł wykonany przez firmę AN-ZEN, która dba także o utrzymanie czystości na terenie nieruchomości.
Według sprawozdania za rok 2009 w kosztach znalazł się remont klatki schodowej budynku głównego (6880 zł) , ale przelewy bankowe poszły w 2010 roku.
Ściany pokryte podczas remontu płytą gipsowo-kartonową wkrótce zostaną wkrótce ponownie zdewastowane, podziurawione zwłaszcza na parterze w wielu miejscach.Ten remont niestety w żaden sposób na trwałe nie podniesie wizerunku nieruchomości.

Wszystkim właścicielom sen z powiek spędza mieszkanie nr 4. To ok. 50-metrowy lokal na I piętrze w budynku głównym zajmowany  przez samotnego mężczyznę, Piotra D. Wiadomo, że mieszkanie zostało poważnie zdewastowane, a lokator od kilku lat już tam nie mieszka. W zimie uchylone okno grozi wychłodzeniem wnętrza. Trudno powiedzieć jakiem mogą być konsekwencje oprócz wychłodzenia przylegających lokali. W tym mieszkaniu na szczęście nie jest podłączona woda, która mogłaby zamarznąć, ale na razie jeszcze tego nie wiemy, bo nie ma tam możliwości wejścia. Brakuje nam determinacji, żeby ten lokal przejąć pod nieobecność lokatora. W założeniach lokator miał korzystać ze wspólnej łazienki na klatce schodowej. To częściowo tłumaczy dlaczego mieszkanie popadło w ruinę. Kto porządny chciałby mieszkać w XX wieku w mieszkaniu bez łazienki, nawet bez wody? 

Administrator ciągle nie może dostać się do mieszkania. Podejmowane są jakieś papierkowe próby wymeldowania tego lokatora i rozwiązania z nim umowy. Ale sprawa się przeciąga.

Co jeszcze działo się w moim życiu ? Na początku 2009 roku zostałem dołączony do zarządu Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza, które od kilka lat prowadziło odbudowę piłkarskiej sekcji tego legendarnego klubu. Od kilka lat aktywnie uczestniczyłem w jego życiu sporo udzielałem się na forach internetowych, znałem sporo ludzi związanych z klubem. Być może ze względu na ten pozytywny pijar, którym zajmowałem się kierowany zwykłą pasją, zaproszono mnie do zarządu klubu. Była to funkcja sprawowana społecznie. Cały zarząd SP Zawisza pracował społecznie, ale odbudowa klubu posuwała się w dobrym kierunku. Z V ligi w kilka lat awansowaliśmy na szczebel centralny , do II ligi zachodniej, z dużymi nadziejami na przyszłość. Niestety wtedy nie prowadziłem jeszcze bloga o Zawiszy, wiele wydarzeń z tamtych lat po prostu zostało zapomnianych, wspomnienia niestety się trochę zatarły. Szkoda, wiele historii z tamtych czasów było bardzo ciekawych. Bloga o Zawiszy: zawisza1946.pl zacząłem prowadzić 6 lat później. 
Dlaczego o tym wspominam? Uważam, że warto część swojej aktywnośći poświęcać dla dobra wspólnego. Udział w odbudowie piłkarskiego Zawiszy to była moja pierwsza, kilkuletnia przygoda w zakresie społecznego działania na rzecz szerszej społeczności. Myślę, że w jakiś sposób kształtowało to mój  charakter. Praca dla dobra wspólnego dawała mi zawsze sporo satysfakcji, mimo, że nie dawało  to żadnych dochodów.

Kto by się tam przejmował smogiem.


Wracając do kamienicy, chciałbym się zatrzymać jeszcze nad jednym istotnym wątkiem. W całej kamienicy mieliśmy w 2009 jedynie 2 mieszkania wyposażone w dwufunkcyjne kotły gazowe. W pozostałych mieszkaniach eksploatowanych było  7 pieców kaflowych na węgiel (a czasami pewnie śmieci) oraz dwa piece etażowe także na opał stały. Być może kiedyś usiądę, żeby policzyć ilość zanieczyszczeń, które w sumie ta kamienica musiał emitować w tamtym okresie.  Bez wątpienia były to ilości spore. D43 dokładała swoją cegiełkę do inowrocławskiego smogu. Kamienica nie miała żadnej izolacji termicznej na elewacji, na większości powierzchni elewacji nie było nawet tynków. Poziom strat ciepła i emisji CO2 musiał być relatywnie spory jak na niewielką powierzchnię mieszkalną około 400 metrów kwadratowych. W jednym z kolejnych wpisów postaram się przedstawić to w liczbach, ale nie chcę uprzedzać faktów.  

Wpływy z czynszów.


Kamienica po podwyżkach, które mają wyrównać poziom czynszów do realiów rynkowych, przynosi roczny przypis z czynszów w wysokości 22 615 zł, co stanowi 5,5 tys Euro (kurs EUR/PLN 4.11). Miesięczny przypis wynosi 56.82 % średniego wynagrodzenia wg GUS (vs. 42,75% rok temu) oraz 147% minimalnej pensji w Polsce (vs. 120,6% rok wcześniej). Wygląda to na papierze lepiej, ale niestety nie wszyscy lokatorzy regularnie opłacają swoje należności. Ciągle nie widać szans na pojawienie się jakiejś większej gotówki na remonty podnoszące jakość nieruchomośći. Kredyt na ten cel nie wchodzi w rachubę przy kilkudziesięciu współwłaścicielach. Jedynym wyjściem wydaje się cierpliwie podnosić jakość nieruchomości przez drobne remonty. Zaległości w płatnościach lokatorów dają sygnał, że podnoszenie czynszów przy tak niskiej jakości lokali i nieruchomości jako całości może nie być akceptowane przez wszystkich lokatorów. 

Najlepiej pracujące lokale.


Żeby porównywać realne wpływy z poszczególnych lokali na przestrzeni wielu lat przy sporej inflacji wprowadziłem sobie wskaźnik obliczany jako dzielenie  przypisu z czynszu przez powierzchnię w m2 oraz dzielenie wyniku tego działania przez minimalną pensję w Polsce w danym okresie. 
Najlepiej pracuje mały sklepik na parterze. Przypis na metr kwadratowy według tego wskaźnika wynosi 9,7%. Trzeba pamiętać, że podatek za nieruchmość wykorzystywanąkomercyjnie jest kilkakrotnie wyższty niż za lokal mieszkalny , więc realnie bardzo podobne wpływy na m2 uzyskaliśmy z mieszkania nr 2 na parterze (47m2 dwa pokoje, kuchnia łazienka), które wyposażone jest dwufunkcyjny kocioł gazowy i wygodne ogrzewanie. Dla tego mieszkania wskaźnik w 2009 roku wynosił 7,53% i jak dla kamienicy w Inowrocławiu był on naprawdę przyzwoity. Gdybyśmy mieli wszystkie mieszkania o takiej jakości, to poziom wpływów byłby diametralnie inny. 
Co ciekawe, bardzo podobne mieszkanko w oficynie, które również wyposażone było w identyczny nowoczesny kocioł gazowy miało wskaźnik przychodów na poziomie jedynie 4,4 %. Dlaczego tak mało? To był wskaźnik porównywalny z resztą mieszkań wyposażonych w piece kaflowe. Myślę, że tu były jakieś rezerwy, można było czynsz w tym mieszkaniu podnieść do wskaźnika wynikającego z większego komfortu związnego z automatycznym ogrzewaniem gazowym  bez konieczności noszenia opału. 

Ach, gdyby tak nie brakowało nam determinacji żeby przejąć i wyremontować pustostan (m4) , który od lat stoi zrujnowany przez lokatora. Krążą jakieś pisma w tej sprawie, ale ciągle administrator nie ma lokalu w dyspozycji. Dzisiaj trudno mi zrozumieć jak to możliwe, że po prostu nie weszliśmy do tego lokalu w asyście policji powołując się na zagrożenie zamarznięcia rur wodnych? Dopiero zbieraliśmy się na odwagę :) 

Sklep chociaż na papierze ma niezły czynsz to zalega z płatnościami. Później okaże się, że komornik częściowo odzyska należności za ten okres z odestkami. Na razie jednak ciągle brakuje pieniędzy na remonty. 


Remonty to poziom 8 minimalnych pensji krajowych. Co za to można zrobić ? 


W 2009 roku udało się wygenerować na remonty łącznie kwotę 10 660 zł co stanowiło 8,35 minimalnych pensji w Polsce. Za te pieniądze udało się wykonać remont klatki schodowej, naprawę drzwi wejściowych do kamienicy i przestawić 2 piece kaflowe w mieszkaniu nr 3. Z perspektywy czasu okazało się, że te piece pracowały do 2023 roku, a więc 14 lat. W tym czasie mieszkanie nr 3 bez przerwy generowało przychody pozwalające na remonty kamienicy. Wtedy jeszcze nie myśleliśmy o kolejnych instalacjach kotłów gazowych. Jedna sprawa to koszty, a druga kto by załatwił pozwolenie na przebudowę przyłącza gazowego i nadzorował tą inwestycję? Szkoda, że już wtedy nie został  tam zamontowany kocioł gazowy. Ile zanieczyszczeń wyemitowały te kaflaki.... W 2023 gdy piece kaflowe zaczęły odmawiać posłuszeństwa m3 zostało przyłączone do gazowej kotłowni przez podlicznik ciepła i licznik ciepłej wody. Ale na razie zdun przestawia piece kaflowe. To mieszkanie na I piętrze w budynku głównym, pomiędzy sąsiednimi kamienicami, dobrze wygrzane przez sąsiadów. Po instalacji ogrzewania gazowego można by podnosić czynsz do poziomu wskaźnika 7% (definicja wyżej). Jednak nie podjęliśmy takiej decyzji. Z tego co pamiętami nikt z grona współwłaścicieli nie proponował nawet takiej inwestycji. Szkoda. 
Jedziemy dalej, Z nadziejami wchodzimy w rok 2010. 
Dla porządku dodam, że w 2009 roku ciągle posiadam swoje 14,29% udziałów w nieruchomości. 
Nadal nie przynosi ona właścicielom żadnych dochodów. Decydujemy o pozostawieniu admistracji w rękach dotychczasowego administratora.

piątek, 7 stycznia 2022

Rok 2008 - kamienica wraca do rodziny.

Komunalny administrator nieruchomości, PGKiM w Inowrocławiu, postanowił po kilkudziesięciu latach oddać kamienicę spadkobiercom piekarza Stefana. Większość rodziny nie była zainteresowana tą nieruchomością, jednak zebrała się grupa inicjatywna, która ustaliła w imieniu rodziny warunki przejęcia kamienicy.

Początkowo wydawało się, że kamienica zostanie oddana rodzinie w dobrym stanie technicznym, po remoncie elewacji. Były jakieś pisma, które wskazywały na przygotowania do remontu, był wykonany projekt.

Później okazało się, że remontu nie będzie, ale na koncie kamienicy pozostanie spora sumka (59156 zł - około 52 minimalnych pensji krajowych w 2008 roku), za którą będziemy mogli przeprowadzić remont samodzielnie.

Jeszcze później okazało się, że na koncie kamienicy nie ma nic. upss.....

To nie koniec.  Ostatecznie wyliczono, że istnieje całkiem spory dług kamienicy wobec PGKiM, który będziemy przez kilka lat spłacać. Nie jesteśmy mistrzami negocjacji. Zgodziliśmy się na taki sposób przejęcia nieruchomości. Mieliśmy świadomość, że jeżeli sami nie weźmiemy spraw w swoje ręce, to będzie tylko gorzej. Nie ma na co czekać. Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Na razie myślimy, że przeprowadzimy remont kamienicy za pieniądze które wypracuje nieruchomość, o ile zacznie być dobrze zarządzana.


12 kwietnia 2008 w Inowrocławiu odbywa się zebranie współwłaścicieli nieruchomości oraz przedstawiciela PGKiM, na którym jednogłośnie podjęto uchwałę o przejęciu zarządu nieruchomości przez właścicieli. Wybrano także trzyosobowy zarząd, w którym znaleźli się :
  • Maciej, mój ojciec;
  • wujek Henryk - posiadający na D43 garaż;
  • kuzynka Gosia - licencjonowany zarządca nieruchomości z Bydgoszczy.

Według protokołu, szacunkowa wartość nieruchomości na dzień 14.02.2005 roku wynosi 178 500 zł.

Wizualny stan kamienicy jest opłakany.
Z pozytywów:
  • instalacja gazowa została wymieniona na nową;
  • instalacja elektryczna na klatkach schodowych kamienicy jest w dobrym stanie;
  • zamontowane zostało urządzenie, które za pomocą pola magnetycznego miało ograniczać podsiąkanie wody w górę zasolonych, jak to wszędzie w Inowrocławiu, murów ( w końcu to miasto na soli);
  • zlikwidowano ubikację na podwórzu, wykonano prace  blacharsko-dekarskie, przemurowano kominy (jak się potem okazało nie do końca);
Sprawy techniczne, to był dla naszego nowego zarządcy spory problem, ale największym wyzwaniem zawsze są ludzie. Kamienica jest otwarta, brakuje płotów, domofonów, kręci się tam często "szemrane" towarzystwo. Najczęściej przebywa tam Piotr M. Wychowywał się w tej kamienicy. Czuje się jak u siebie. Jest u siebie. Sąsiedzi, którzy znali go od dziecka pomagają mu w różny sposób, jak potrafią. Po śmierci matki nie ma własnego mieszkania i przesiaduje na klatkach schodowych. Najczęściej na  "D43". Samochód warto dla bezpieczeństwa zaparkować zawsze trochę dalej ;)

Wpływy z czynszów 141% minimalnej krajowej, 46% średniej krajowej. 


Czynsze nie są wysokie, trudno za mieszkanie w takich warunkach wołać duże pieniądze. Od lata 2008 roku prawie wszystkie lokale mieszkalne (poza nr 4) są wynajęte. Razem 88.13% powierzchni użytkowej lokali jest wynajęte. Gdyby wszyscy najemcy płacili na czas, to średnia suma miesięcznych wpływów byłaby równa 120% minimalnej pensji krajowej lub 42,75 % średniej pensji krajowej.
W późniejszych latach wpływy z czynszów także będę odnosił do średniej i minimalnej pensji w Polsce, żeby zminimalizować w tych porównaniach różnice wynikające z inflacji.  
 Od maja 2008 roku wynajęte zostało świeżo wyremontowane mieszkanie nr 2 w oficynie,  które wyposażyliśmy w dwu funkcyjny piec gazowy. Taki sam piec mamy także w mieszkaniu nr 7a (później przechrzczone na nr 8). Oba mieszkania są niewielkie ale funkcjonalne.
W czerwcu 2008 roku wynajęty został niewielki (24m2) sklep w budynku frontowym wyposażowny w malutką łazienkę.

W okresie od kwietnia do końca 2008 roku  kamienicą administruje miejski zarządca - PGKiM. W tym okresie przeprowadza jakieś remonty. Według papierów remonty w okresie maj-grudzień 2008 pochłonęły 24953 zł, co dało ujemny wynik finansowy za ten okres w wysokości  -17 654 zł. Co zrobiono za te pieniądze? Nic trwałego, co można by zauważyć i zapamiętać. 

Tylko 26% nakładów na remonty.


W okresie 2000-2007 kamienica osiągnęła przychody z najmu w wysokości 134 840 zł, przy kosztach eksploatacji 85 441 zł oraz kosztach remontów 36 106 zł. Koszty eksploatacji stanowiły aż 63% przychodów z najmu, a koszty remontów 26,7%.  To tłumaczy dlaczego kamienica jest w tak opłakanym stanie. Co ujmowane jest w tak wysokich kosztach eksploatacji? Nigdy nie udało mi się tego dowiedzieć. Zestawienie dostarczone przez PGKiM utwierdza mnie jednak w przekonaniu, że trzeba tą kamienicę przejąć, bo inaczej zostanie doprowadzona do całkowitej destrukcji w nadchodzących latach. Miejski zarządca nieruchomości wysokie koszty stałe utrzymania całej swojej administracji przerzuca prawdopodobnie na barki zarządzanych przez niego nieruchomości. W efekcie wpływy z czynszów w niewielkim stopniu są reinwestowane w remonty i podnoszenie jakości tej przestrzeni.

Dodatkową zachętą do przejęcia tej kamienicy jest fakt, że druga nasza rodzinna kamienica w tym samym mieście, zarządzana przez naszą rodzinę od wielu lat wygląda kwitnąco i przynosi wielokrotnie wyższe przychody. Prywatny zarząd najwyraźniej jest znacznie skuteczniejszy. Jak to się potoczy dalej, zobaczymy. Póki co w 2008 roku kamienica D43 nie stanowi aktywów. Wszystkie co do złotówki wpływy pochłaniają koszty utrzymania nieruchomości i jej naprawy. Właściciele nie odnoszą z jej posiadania bezpośrednich finansowych korzyści. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest wujek, który ma na terenie nieruchomości garaż, w którym trzyma swój samochód. Wartość kamienicy można w tym momencie traktować co najwyżej jako lokatę kapitału i to wątpliwej jakości. Jak to się potoczy dalej? 

To będzie historia jakich pewnie wiele rozegrało się w postkomunistycznej Polsce. Historia pełna wzlotów i upadków. Błędów i niewątpliwych sukcesów. Mam nadzieję, że kogoś z Was może ona także zainspirować do działania. W sprawie "D43" nasza rodzina postanowiła działać. Mieliśmy w swoim gronie ludzi posiadających doświadczenie w zakresie zarządzania nieruchomościami, prawników. Z duzymi nadziejami zabraliśmy się do poszukiwania nowego administratora. W tym okresie nie było jeszcze pomysłu, by ktoś z grona współwłaścicieli samodzielnie się tym zajął. Nie wiem czy ktoś liczył na realne, wymierne zyski finansowe. Na pewno trzeba się było liczyć z faktem, że zupełnie zaniedbana kamienica może nawet obciążać nas kosztami, zamiast przynosić właścicielom dochód. W skrajnym przypadku koszt rozbiórki nieruchomości zagrażającej bezpieczeństwu ludzi mógłby wynieść szacunkowo nawet 200 tysięcy złotych. Zapłacić za to musieliby współwłaściele. Z tego względuy niektórzy współwłaściciele za niewielkie pieniądze pozbywali się swoich drobnych, kilkuprocentowych udziałów, a jednocześnie odpowiedzialności. Trudno było przewidzieć w jaką stronę to się potoczy. Mimo wszystko większość współwłaścicieli postanowiła działać i walczyć o przetrwanie tej kamienicy.  Ja byłem w tej grupie najmłodszy, miałem 34 lata. Posiadając 14,28% byłem także drobnym, choć największym udziałowcem w tej nieruchomości. Nikt inny nie posiadał nawet 5%.  Właśność była naprawdę mocno rozdrobniona. W kolejnych wpisach będę chciał podzielić się z wami dalszą historią naszej kamienicy aż do czasów obecnych. Wiem, że taka stara , zrujnowana kamienica może przerażać. Wierzyłem jednak głęboko, że warto działać, nawet jeżeli nie wszystko jest jasne i pozbawione ryzyka. Wielu ludzi, którzy osiągnęli sukces podkreślało, że siła jest w działaniu i popełnianiu błędów. 

Na dłuższą metę aktywność zawsze pokona bierność. 

To motto popychało mnie do działania.

D43 a moje finanse osobiste.


Jaki wpływ na moje finanse osobiste miało posiadanie udziałów w kamienicy w 2008 roku? Żaden. Generowane przychody równoważyły się z jej kosztami. Żyłem w 100% z pracy na etacie i nic nie zapowiadało zmiany. Praca na etacie dawała mi poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Moja główna misja w tamtym okresie to utrzymanie 7-osobowej rodziny. Razem z Anią, moją żoną wychowywaliśmy naszą słodką piątkę dzieci w wieku od 12 do 3 lat. Takie były nasze realia. Żyliśmy bardzo skromnie i oszczędnie. Nie było jeszcze takiego wsparcia dla rodzin wielodzietnych jak obecne 500+. Każdy kolejny rok, w którym nasze dzieci stawały się o rok starsze był realnym naszym sukcesem. Byliśmy w naszym mieszkanku w bydgoskiej kamienicy przy ul,. Mazowieckiej szczęśliwi. Mieliśmy 4 duże pokoje na 93 metrach kwadratowych. Żyliśmy skromnie, ale bez długów.

czytaj od początku: 2005 rok


Niedługo postaram się wrzucić podsumowanie kolejnego ciekawego roku naszych zmagań.

wtorek, 2 czerwca 2020

Jestem programistą, ale życie pisze inne scenariusze.

Mam na imię Mikołaj. Jestem programistą. Czasami jednak życie pisze inne scenariusze.

Mój pradziadek posiadał niewielką kamienicę w Inowrocławiu, dawnej stolicy zachodnich Kujaw. Prowadził tam piekarnię, mieszkała tam cała jego 9-osobowa rodzina. Trudno powiedzieć kiedy została dokładnie wybudowana. Można szacować, że 3-piętrowy (2 piętra + użytkowe poddasze) budynek frontowy powstał około 1850 roku. Kawał historii.


W 2005 roku zupełnie niespodziewanie moje losy związują się z tą nieruchomością. Prawdopodobnie na bardzo długo. Jak do tego doszło? Kamienica jest administrowana przez komunalną spółkę PGKiM.  Mój pradziadek Stefan posiadał dziesięcioro dzieci (trójka zmarła bardzo wcześnie), oraz ponad dwudziestkę wnuków. W efekcie na początku XXI wieku lista współwłaścicieli grubo przekracza 20-osób.




 Część z nich już umarła, a ich dzieci czasami nie kwapiły się nawet do przeprowadzania postępowania spadkowego. Trudno spodziewać się by ta ruina mogła przysporzyć komuś pożytków. Bardziej prawdopodobny scenariusz to ciągnące się latami problemy, strata czasu. Kamienica ewidentnie podupada. Miejska spółka przydzielała lokale osobom, które nie dbały o swoje mieszkania i części wspólne nieruchomości. Czynsze są groszowe, co nie pozwala na prowadzenie remontów i podniesienie jakości tej przestrzeni.




W tej sytuacji każdy normalny człowiek trzymałby się od tego z daleka. Tak zrobiła cała moja rodzina charakteryzująca się zdrowym rozsądkiem. Ostatni z rodziny, wujek Heniu przeniósł się do mieszkania w bloku nieopodal. Pozostawił sobie na "D43" jedynie garaż.
W Inowrocławiu mieszka obecnie niewielka część spadkobierców, większość rozjechała się po kraju i świecie. Ja mieszkam w Bydgoszczy, 50 kilometrów od Inowrocławia.

Początek mojej historii na D43.


Trójka sióstr, kuzynek mojego ojca, Macieja: Ela, Wanda i Bożena, postanowiły przekazać swoje udziały w tej kamienicy właśnie jemu. Chciały uporządkować swoje sprawy. Byli mocno związani emocjonalnie. Mój ojciec miał wtedy 57 lat i powoli także zastanawiał się co zrobi ze swoimi udziałami w nieruchomości. Mój brat nie chciał się angażować w ten temat, obie siostry wyjechały daleko w świat. Tata zapytał czy chcę przejąć te udziały. Nieopatrznie się zgodziłem. Zawsze ciągnęło mnie do trudnych misji, a niemożliwe ubóstwiałem. Czy mogła zdarzyć się lepsza okazja?

W grudniu 2005 zostałem dumnym posiadaczem 14,28% udziałów w nieruchomości. Przy wartości kamienicy szacowanej na 178,5 tys złotych stanowiło to wartość około 25,5 tysiąca złotych. W 2005 roku stanowiło to 9-krotność średniej pensji w Polsce.



Do końca nie zdawałem sobie sprawy w co się pakuję. ale zawsze lubiłem przygody. W kolejnych wpisach postaram się odsłonić jak ta decyzja przełożyła się na moje finanse. Będę pisał o porażkach, dylematach i trudnych decyzjach, które trzeba było podejmować. Wiele wyzwań ciągle przede mną.


czytaj dalej: 2008 rok - kamienica wraca pod zarząd prywatny